Roboty latem

Jak stwierdziła moja koleżanka, matka trzech chłopców: „nigdzie nie wyjeżdżam, bo i tak nie wypoczywam”. Coś w tym jest, chociaż latanie za dziećmi w innych, najlepiej nowych okolicznościach, to przecież prawie wakacje. Oczywiście chaos nie przestaje być chaosem, a nielubiane żarcie nie zaczyna nagle smakować (chociaż?), ale przynajmniej można zmierzyć się ze stałymi punktami programu w innym otoczeniu. Bo kiedy Twoi najwięksi sprzymierzeńcy i towarzysze szarych dni – pralka, zmywarka i ekspres do kawy – nie mogą już na Ciebie patrzeć (z wzajemnością), nic tak nie robi jak zmiana miejsca. Dlatego bardzo się cieszę, że możemy ładować akumulatory na wsi, dokąd wrócimy jeszcze raz w sierpniu (!).

2

Wieś dla dzieci – to powinno być gwarantowane ustawowo! „Każde dziecko ma prawo spędzić przynajmniej dwa tygodnie w roku na wsi, gdzie będzie mogło oblewać się wodą, biegać na boso po trawie, kamieniach i błocie, kąpać się w jeziorach, rzekach i morzu oraz naśladować odgłosy zwierząt ‚z natury’, a nie tylko z dźwięków wydawanych przez matki i ojców”. Chodzi o te wszystkie „muuu” i „kukuryku”, które miejskie dzieci znają tylko z bajek i fantazyjnych interpretacji najbliższych. Na marginesie – zaobserwowałam, że jak pytam Tytusa „jak robi koń?” w towarzystwie dorosłego, to w 90% przypadków zanim mój syn zdąży wydać z siebie jakiś dźwięk, już słychać donośne „Iha-iha” z dorosłych ust. No, przynajmniej dziecko wie, że czasem trzeba się bardziej postarać, żeby się przebić, hehe.

3

Wszystkie zalety wsi znowu mieszają mi szyki i każą od nowa zastanawiać się nad właściwym miejscem do życia. Sam fakt, że wystarczy otworzyć drzwi, a potomstwo wysypuje się na trawę, biega i tupta, dokąd zechce, wydaje się niezwykłym darem. Na szczęście, kiedy dojedziemy do Warszawy, Wojtek zaliczy kilka ośmiotysięczników wciągając bagaże na 5. piętro bez windy, dzieci rzucą się na zabawki i koty, to przypominam sobie, jak dobrze jest wrócić do domu.

A z wiejskich zdobyczy mam tym razem (i to w dodatku same prezenty!): szaloną Matkę Boską prawie z wąsem (dzieło tej samej artystki, która stworzyła talerz z kaczką), naczynko ceramiczne Letycji Pietraszewskiej i formę do tarty z Lubiany. Pozdrawiam wszystkich minimalistów (kiedyś do Was dołączę, heh)!

2 uwagi do wpisu “Roboty latem

  1. A dzis o Was tak intensywnie myslalam w przedszkolu i wymarzylam sobie nowe zdjecia dzieci. Wracam z przedszkola i – prosze! Mam 🙂 Swoja droga, jaki ten swiat maly – Letycje Pietraszewska poznalam kiedys w Kawkowie, mam nawet jakies jej wczesne prace 😉 Sciskam mocno!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz